4 marca 2013

Norwegia, nasz pierwszy tani lot.

Pewnego dnia Mateusz woła Przemka i mówi: "patrz lot za 4 zł do Oslo", odpowiedź 
była natychmiastowa: "Kupuj".  Loty stworzyły nam podróż w dniach 1-3.03.13. Tak zaczęliśmy się interesować tanimi lotami. Po zakupie biletów zaczęliśmy szukać gdzie my w ogóle lecimy, będziemy spać, co zobaczymy w tym Oslo jest. Okazało się, że jest to lotnisko Oslo/Rygge, do stolicy
jest kawałek drogi i niestety drogo. Odpuściliśmy sobie zwiedzanie tej miejscowości,
przeczytaliśmy w internecie o pobliskiej miejscowości o nazwie Moss. 
Postanowiliśmy ją odwiedzić. 


Dzień 1:
Wylot zaplanowany w godzinach wieczornych z Gdańska do Rygge. Z racji tego, że to 
był nasz pierwszy niskobudżetowy wypad spakowaliśmy tylko jedzenie. Na lotnisko 
dotarliśmy około godzinę przed planowanym wylotem. Chwilę poszukaliśmy swoich bramek i bez problemów przeszliśmy przez kontrolę bagażu podręcznego. 
Co się dziwić jak mieliśmy jeden plecak i dziewczyna miała torebkę. Czekając na 
samolot stwierdziliśmy, że pochodzimy po sklepach i kupimy jakąś wodę do picia, 
bo na miejscu będzie wszystko o wiele drożej. Po paru minutach otworzyli nasze 
bramki. Panie z Ryanair'a bez żadnych słów sprawdziły nasze bilety oraz dokumenty. Jednak dziwnie się patrzyły, że jeden z nas wchodzi na pokład z 
pustymi rękoma. Lot odbył się bez żadnych niespodzianek. Na miejsce dotarliśmy w godzinach wieczornych tj. koło 23. Wchodząc na lotnisko przeraziliśmy się, że to takie małe, dookoła słychać tylko polaków i o dziwo wszystkie ławki-miejsca do 
spania zajęte :O Jedynie było wolne pod schodami,ale brakowało nam materaca. Nie 
chcieliśmy spędzić całej nocy na zimnej podłodze. Po kilku chwilach zauważyliśmy 
dwie ławki wolne. Szybko podbiegliśmy do nich i położyliśmy się. Ciężko było usnąć. 

Dzień 2:
Z samego rana poszliśmy się przemyć do łazienek, zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy 
w miasto. Ku naszemu zdziwieniu sami jechaliśmy autobusem podstawionym z lotniska 
do miasta. Kupiliśmy bilety u kierowcy autobusu za 33 NOK/osobę do Moss. Trochę 
drogo jak za podróż około 10km. Autobus podwiózł nas na pociąg. Kierowca wytłumaczył
nam gdzie mamy się udać na jaki peron i czekać chwilę. Rzeczywiście po paru minutach pojawia się pociąg.Wsiadamy do niego. Chyba każdy kto podróżował pociągiem w Norwegi wie, że wszędzie jest wygodnie i czysto, czego nie można spotkać w polskich pociągach. Różnica między naszą koleją a norweską jest ogromna! Nasz plan był taki: "brak planu", chodzimy sobie po mieście mając mapkę zabraną z lotniska. Po kilku godzinach chodzenia, spotykamy miłych Norwegów reklamujących domy na sprzedaż. Nie interesowało nas co chcą nam wcisnąć, co mówią o tych mieszkaniach. Interesowało nas tylko to co rozdają, a były to przepyszne ciepłe gofry pieczone na naszych oczach. 













Kolejnym celem był prom do Horten. Po dotarciu na miejsce nie wiedzieliśmy gdzie 
mamy kupić bilety. Spotkaliśmy innych ludzi, którzy sami nas pytali o to.  Stwierdziliśmy, że siedzimy i czekamy. Po kwadransie zaczęli przychodzić Norwegowie, poszliśmy za nimi z myślą, że oni wiedzą gdzie kupić. Okazało się, że trzeba czekać i gdy prom przypłynie wychodzi Pan który sprzedaje bilety. Koszt w jedną stronę to 35Nok/osobę. Po dopłynięciu do Horten wysiedliśmy i znowu bez planów zaczęliśmy spacerować po miejscowości.



Po powrocie do Moss stwierdziliśmy, że robi się już szaro i trzeba wracać do "domu" 
czyt. lotniska. Poszliśmy na dworzec, patrzymy bilety trzeba kupić przy jakiejś 
maszynie. Po chwili i kilku problemach udało nam się. Niestety do pociągu musieliśmy 
czekać prawie godzinę. Pozostało nam siedzieć na ławce i czekać na nasz transport. Zauważyliśmy że tylko lekko wyszło słońce a Norwegowie już chodzili w samych koszulkach gdzie nam było zimno w kurtkach zimowych :O
Po dotarciu na lotnisko szybko zajeliśmy sobie miejsce do spania, zjedliśmy kolacje, ogarnęliśmy się w łazienkach i poszliśmy spać. Dookoła nas było znowu pełno polaków, którzy też spali na ławeczkach. 


Dzień 3:
Noc była ciężka co chwile ktoś z nas się budził, strasznie głośno było na lotnisku. 
Wstaliśmy i poszliśmy na odprawę. Bez żadnych problemów przeszliśmy i czekaliśmy na 
swój wylot o godzinie 9. Gdy bramki zostały otwarte pojawili się policjanci z psem, 
który wyczuwał pieniądze. Pełno polaków musiało się tłumaczyć skąd mają taką ilość 
gotówki. Ciekawym widokiem było pewien człowiek musiał wyciągać wszystko ze swojej 
torby, a tam same puste słoiki :O. Lot powrotny odbył się zgodnie z planem. Szczęśliwie wylądowaliśmy w Gdańsku. Zmęczeni, ale bardzo zadowoleni z podróży 
postanowiliśmy zaopatrzyć się w sprzęt do takich wypraw tj. śpiwór i materac, 
aby kolejnym razem wygodniej spędzać noc na lotnisku. 



Koszty podróży: 
bilety lotnicze 8zł/os 
paliwo 120zł 
parking 30zł 
bilety na miejscu 130 Nok/os

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz